„Morze” z września 1961 roku postanowiło rozprawić się z popularnym wówczas mitem, jakoby picie wody morskiej miało być zupełnie nieszkodliwe dla zdrowia. Nad zagadnieniem pochyliły się Międzynarodowa Organizacja Zdrowia, która na wniosek IMCO (Międzyrządowej Morskiej Organizacji Doradczej) powołała specjalną komisję złożoną z wybitnych specjalistów z różnych krajów.
Komisja ustaliła jednoznacznie, iż picie wody morskiej ma „niewątpliwy wpływ szkodliwy, zarówno dla ludzkiego ciała, jak i umysłu”. Jeśli więc zostaniemy kiedyś rozbitkami, dryfującymi na tratwie ratunkowej powinniśmy przede wszystkim zadbać o:
- zagrożeniach wynikających z niskiej temperatury, która może nas zabić znacznie szybciej, niż brak wody; w chłodnym klimacie priorytetem będzie zatem założenie jak największej ilości… wełnianej odzieży (pamiętajmy, rok 1961 – innej odzieży termoaktywnej jeszcze nie było)
- zagrożeniach wynikających z wysokiej temperatury, w szczególności zaś z udaru słonecznego
- przy ograniczonych zapasach wody przez pierwszą dobę nie pić wcale, a potem pić pół litra wody słodkiej dziennie
- pod żadnym pozorem nie pić wody morskiej.