Program zakupu nowych okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej RP ciągnie się już od kilkunastu lat i obfituje w zwroty godne uwiecznienia w postaci serialu. Niestety, nie byłby to jednak miniserial, kończący się na jednym sezonie, ale raczej opera mydlana, z krótkotrwałymi dreszczykami emocji i długimi przerwami w akcji.
Początków programu Orka można doszukiwać się w roku 2012 i przedstawionej wówczas publicznie „Koncepcji rozwoju Marynarki Wojennej”. Podpisanie umowy na nowe okręty podwodne miało odbyć się w roku 2013, z dostawą dwóch pierwszych do 2022 i trzeciego do 2030. Tak przynajmniej mówił „Plan modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP na lata 2013–2022”.
Od tego czasu program Orka miał swoje wzloty i upadki, a ostatecznym ciosem dla niego wydawało się skupienie uwagi na siłach lądowych i modernizacji wojsk pancernych, zmechanizowanych i artylerii. W takim stanie niby zawieszenia lub niby realizacji program przetrwał do maja 2023. Czyli do ogłoszenia przez obecnego ministra obrony rozpoczęcia postępowania, mającego doprowadzić do zakupu nowych okrętów.
Zarówno zapowiedź p. Mariusza Błaszczaka, jak i też późniejsza działalność Agencji Uzbrojenia, ogłaszającej zamiar przeprowadzenia wstępnych konsultacji rynkowych dla OPNT (Okręt Podwodny Nowego Typu), dają nadzieję na zakończenie programu.
Obydwie zapowiedzi dają pewne wskazówki, jaki może być przyszły typ polskiego okrętu podwodnego. Obie jednak zostawiają także pewne pole do spekulacji dotyczących ilości okrętów, przyszłego dostawcy, miejsca budowy, a wreszcie zdolności bojowych i charakterystyki operacyjnej.
Szersze omówienie tematu znajdziecie w najnowszym wydaniu magazynu „Morza”. Zapraszamy!