Czy to oznacza, że marynarze mogą w końcu czuć się bezpiecznie? Międzynarodowe Biuro Morskie podkreśla, żeby nie przesadzać z optymizmem. Fakt, że napady na statki w pierwszej połowie 2021 roku były na najniższym od niemal trzech dekad poziomie nie oznacza bowiem, że wcale się nie zdarzają.
W pierwszym półroczu 2021 roku odnotowano 68 takich incydentów – średnio jedenaście na miesiąc. Całkiem sporo. W 61 przypadkach było to skuteczne wtargnięcie piratów na pokład, w czterech – nieudana próba ataku, w dwóch ostrzał jednostki, a w jednym – porwanie statku przez bandytów.
Specjaliści od bezpieczeństwa radzą więc zachować daleko idące środki ostrożności, zwłaszcza podczas przepływania przez newralgiczne miejsca, takie jak wody Zatoki Gwinejskiej, słynące z tego rodzaju incydentów.
Mimo szeregu inicjatyw, takich jak Nigeryjski Projekt Deep Blue czy Forum Współpracy Morskiej Zatoki Gwinejskiej, problem nadal się utrzymuje, a ryzyko dla marynarzy przepływających tranzytem przez Zatokę pozostaje na wysokim poziomie.
Poza Zatoką Gwinejską akty piractwa zdarzają się najczęściej w okolicach:
- Cieśniny Singapurskiej (tam miało miejsce 16 spośród wspomnianych 61 incydentów),
- Peru (9 incydentów),
- Zatoka Manilska na Filipinach.
Międzynarodowe Biuro Morskie (IMB) apeluje do załóg przemierzających te wody o wystawianie wacht antypirackich oraz zgłaszanie wszelkich (nawet nieudanych) aktów piractwa. Dzięki temu odpowiednie służby będą mogły na bieżąco monitorować sytuację i stosownie do niej podejmować działania mające na celu zwiększenie poziomu bezpieczeństwa.