Wyspa Kiritimati w archipelagu Kiribati… Trochę łamaniec językowy, a trochę test na trzeźwość. Na szczęście, istnieje tam miejscowość o dużo bardziej swojsko brzmiącej nazwie: Poland. Ciekawostką jest, że jej mieszkańcy lubią nas tak bardzo, iż poprosili o możliwość używania naszych barw narodowych. Co ich do tego skłoniło?
Osada Poland (1°53′ N i 157°51′ W) jest jedną z czterech zamieszkałych miejscowości na Kiritimati, nazywanej też Wyspą Bożego Narodzenia. Nazwa wioski ma upamiętnić polskiego inżyniera – Stanisława Pełczyńskiego, który zmodyfikował lokalny system nawadniania i tym samym uratował mieszkańców Kiritimati przed suszą.
Na archipelagu żyje się trochę tak, jak na Kubie – czyli biednie, ale wesoło. Warto pamiętać, że Kiribati to jeden z najbiedniejszych krajów świata. Zmaga się też z typowymi dla pacyficznych państewek bolączkami, takimi jak korupcja czy brak wykształconych kadr. Kraj zajmuje ogromny obszar – około 4 tys. km kwadratowych. Niestety, składa się on głównie z wody, na której z rzadka rozrzucone są 33 wysepki.
Jeśli spojrzycie na globus, zauważycie zapewne, że linia zmiany daty nie jest taką zupełnie prostą krechą – miejsce, w którym znajduje się na niej „zaułek”, to właśnie archipelag Kiribati. Taki kształt linii zmiany daty sprawia, że każdy nowy dzień, a co za tym idzie – każde millenium, zaczyna się właśnie tam: w Poland. Na tym jednak nie kończą się niezwykłości, jakimi charakteryzuje się alternatywna Polska.
Jest ona pod każdym względem niezwykłym miejscem: są tam dokładnie trzy samochody, co właściwie rozwiązuje problem korków. Jest też kościółek św. Stanisława oraz szkoła i stacja benzynowa. W osadzie działa również posterunek policji, zatrudniający… jednego stróża prawa.
Więcej ciekawostek na temat życia w tej alternatywnej Polsce znajdziecie w najnowszym wydaniu magazynu Morze (1/2021). Artykuł powstał dzięki uprzejmości człowieka, który poświęcił Kiribati mnóstwo serca, uwagi, a zapewne również pieniędzy: Dariusza Zdziecha, założyciela Towarzystwa Naukowego Australii, Nowej Zelandii i Oceanii. Z jego opowieści dowiecie się między innymi, jak dostać się do Poland, co zrobić, by podarować „Polakom” z Kiribati wędkę zamiast ryby oraz dlaczego aresztanci musieli zamieszkiwać w domu policjanta. I nie chodziło wcale o jego teściową.
Fot. Dariusz Zdziech